Pracujemy dla każdego

Data: 19-10-2018    Drukuj     Udostępnij     Udostępnij

Pracujemy dla każdego Rozmowa z Eligiuszem Komarowskim, Starostą Pilskim, prezesem Stowarzyszenia Porozumienie Samorządowe w Pile.


Kończy się V kadencja samorządu Powiatu Pilskiego. Jak ją Pan ocenia?  
- Była to kadencja przede wszystkim dużych zmian. W 2014 roku narzuciliśmy sobie szybkie tempo działania. Po ośmiu latach rządzenia Platforma Obywatelska straciła władzę w powiecie i jako Stowarzyszenie Porozumienie Samorządowe wraz koalicjantem (PSL) zaczęliśmy wprowadzać w życie szereg zmian społecznych. Cele mieliśmy ambitne, bo chcieliśmy nadrobić wiele zaległych spraw. Przez cztery lata, mówiąc krótko, wypełniliśmy znakomitą większość zobowiązań wobec mieszkańców. Co więcej, wyciągnęliśmy rękę do grup społecznych z ogromnym potencjałem, o których przez lata nie pamiętano. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że politycy Platformy Obywatelskiej, teraz będący w opozycji, nie zauważali najważniejszych potrzeb mieszkańców. W przekonaniu wielu zapomnieli o zwykłych ludziach, a to przełożyło się, tak jak w całym kraju, na ogromnym podział społeczeństwa, bogaci stali się jeszcze bogatsi, biedni biedniejszymi i nie zawsze decydowały o tym kompetencje. Z kolei efekty naszej pracy jasno pokazują ogrom zmian w powiecie pilskim i to nie tylko jego stolicy – Pile, ale w każdej gminie.

Zacznijmy od najważniejszego…
- Ochrona zdrowia i podnoszenie jakości leczenia mieszkańców to nasz priorytet. Szpitalowi Powiatowemu w Wyrzysku w 2015 roku groziła upadłość. To byłby dramat dla mieszkańców tej i okolicznych gmin. Dlatego zdecydowaliśmy o doinwestowaniu szpitala w kwocie prawie 2,3 mln zł. Dzięki temu wyszedł na prostą. A już w 2017 r. otwarto tu nowy oddział rehabilitacji neurologicznej. Z kolei Szpital Specjalistyczny w Pile borykał się z ogromnym zadłużeniem. Gdy przejęliśmy władzę, miał duże straty, a po roku naszej pracy, już w 2015 r. zamknęliśmy budżet na plusie. Od razu ruszyliśmy z ogromnymi inwestycjami, by szpital w Pile nie odbiegał bazą od klinik prywatnych. Efekt? Kilka dni temu otworzyliśmy nowy odział nefrologii z nowoczesną stacją dializ. Na ukończeniu jest przebudowa oddziału ratunkowego, na kardiologii powstała nowa pracownia, w której z powodzeniem specjaliści likwidują zaburzenia rytmu serca. Niedawno zdobyliśmy środki na zakup sprzętu na OIOM i neurologię o wartości blisko 2 mln zł. W Porozumieniu Samorządowym wychodzimy z założenia, że wszyscy mieszkańcy bez wyjątku, nie tylko zamożni, muszą mieć równe szanse leczenia. Dlatego niezrozumiała jest dla mnie to, że kiedy na sesji Rady Powiatu procedowany był wniosek, który umożliwiał duże dofinansowanie, radni Platformy Obywatelskiej, konkretnie Maria Augustyn i Zbigniew Przeworek wstrzymali się od głosu. Racjonalnego wytłumaczenia tej postawy nie można chyba znaleźć. Jednak jest coś…      

Tak?
- Uderza mnie sytuacja, w której Prezydent Piły mówi o polityce mieszkaniowej, a słowem nie wspomni o podwórkach za starymi kamienicami, których gmina jest właścicielem albo współwłaścicielem.  Kiedy na przykład widzę dzieci bawiące się na ulicy, to nie tylko się o nie boję, ale zwyczajnie irytuję się, że nikt do tej pory nie zagwarantował im godnych warunków do zabawy i rozwoju. I to od tylu lat, kiedy rządzi partia, która zwie się obywatelska! To problem wielu gminnych terenów w Pile. I gdzie tu mowa o zrównoważonej polityce mieszkaniowej miasta, myślenie o nim jak o całości? Nie wystarczy na potrzeby kampanii rzucić kilku ogólników, bez żadnych konkretów, że trochę wybuduje gmina albo deweloperzy. Nawet jeśli powstaną te piękne nowoczesne osiedla, to nie każdego stać na drogi kredyt, który będzie się potem ciągnął za kimś przez większość życia. Kolejna niedopuszczalna kwestia to fakt, że w mieście 70-tysięcznym jest jeden publiczny żłobek na 150 miejsc. Efekt jest taki, że w tym roku nie dostało się do niego ponad 100 dzieci. Rodzicom pozostaje posłać dziecko do prywatnej, znacznie droższej placówki. Tego nie możemy nazwać racjonalną miejską polityką społeczną. Dzieci rodzi się w Pile więcej, a mieszkańców ubywa. W tym roku przekroczyliśmy magiczną granicę - poniżej 70 tysięcy mieszkańców. Niestety, w powiecie na to nie mamy wpływu. Mamy jednak wpływ na rynek pracy, dlatego aktywizujemy bezrobotnych, dzięki czemu w rejestrach Powiatowego Urzędu Pracy w Pile mamy dzisiaj tylko 2400 osób, kiedy cztery lata temu obejmowaliśmy rządy, było ich ponad 5 300. 

Wróćmy do inwestycji . Możemy chyba powiedzieć, że ta kadencja była dla Powiatu Pilskiego  niezwykle udana?
- To prawda, zakończyliśmy kilka wielomilionowych inwestycji i nie jest to bynajmniej nasze ostatnie słowo. Chcielibyśmy dokończyć rozpoczęte projekty, takie jak np. hala przy Pola. W planach mam duże i mniejsze przedsięwzięcia, które mają wpływ na poziom życia mieszkańców. Osobiście cieszę się z każdego metra nowej drogi czy chodnika. Niedawno otworzyliśmy nową drogę Kruszki-Kijaszkowo, której plany przebudowy powstały 20 lat temu! Jednak w sensie emocjonalnym najbardziej dumny jestem z budowy sali gimnastycznej i zespołu boisk przy Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym im. Marii Grzegorzewskiej na Śniadeckich w Pile. Na taki obiekt czekano tu… 50 lat!

Co dalej ze stadionem przy ul. Okrzei?
- Najważniejsze, że przywróciliśmy ten obiekt do życia. Zamierzamy spełnić oczekiwania mieszkańców i dalej go modernizować, tak aby każdy, niezależnie od wieku, mógł korzystać z niego za darmo przez cały rok. Pomysł, by ożywić to miejsce wyszedł od radnego Roberta Judyckiego z Porozumienia Samorządowego. Natychmiast go podchwyciliśmy. Z uśmiechem wspominam krytykę płynącą ze strony władz miasta, za to, że z czymś takim wyszliśmy. No, ale może pomińmy ten wątek. Wydaje mi się, że frekwencja i zainteresowanie mieszkańców jest najlepszym argumentem na słuszność podjętych przez nas decyzji.              

Coś w tym jest, bo już w ubiegłym roku wszyscy zachwycali się zorganizowanym Świętem Wojska Polskiego, w tym roku było podobnie.
- Piła ma niezwykłą tradycję wojskową. Kiedy przygotowaliśmy się do organizacji Święta Wojska Polskiego, które przypada na 15 sierpnia stwierdziliśmy, że nie wystarczy złożyć dzień wcześniej kwiatów, tak jak robili to nasi poprzednicy, ale właśnie z szacunku dla mieszkańców Piły, dla tradycji tego miasta, kombatantów, a przede wszystkim dla wojskowych należy się godnie uczcić ten dzień.  Co więcej, po rozmowach z mieszkańcami miasta postanowiliśmy ściągnąć wojsko do Piły. Właśnie po to, żeby żołnierze mogli być z nami razem. Jak się okazało tego właśnie oczekiwało społeczeństwo – frekwencja już podczas pierwszej edycji święta przerosła nasze najśmielsze oczekiwania.

Panie Starosto jak już jesteśmy przy terminologii wojskowej, co z wojną pilsko-pilską?
- Właśnie to jest jeden z tych elementów, na który nie mamy wpływu i nad którym mocno ubolewam. Żałuję, że tak jest, bo uderza to w mieszkańców. Trudne relacje z pilskim ratuszem, które dziennikarze określają jako „wojna pilsko-pilska” przynoszą fatalne skutki na niwie współżycia społecznego. Szczęście w nieszczęściu sytuacja ta jest tylko w Pile, bo z pozostałymi gminami powiatu pilskiego współpraca odbywa się bez zastrzeżeń. Ale wróćmy do meritum. Chronologicznie było tak, że najpierw chciano dokonać rozbioru powiatu, następnie prezydent zerwał bez uzasadnienia obowiązujące przez lata porozumienia, a teraz, w obliczu nowych wyborów, mówi się o jakimś odbijaniu powiatu. Czy ktoś nad tym panuje? Ciężko zrozumieć, kto z kim walczy i w jakim celu. Władza publiczna, którą w wyniku demokratycznego głosowania powierzają nam mieszkańcy, to nie jest jakiś prywatny folwark, a mam wrażenie, że niektórzy tak ten przymiot traktują. Wystarczy przywołać chociażby 2016 rok, kiedy prezydent Piły wypowiedział Powiatowi Pilskiemu umowy o współpracy  w dziedzinach kultury, oświaty i sportu oraz w sprawie ustalenia patronatu i organizacji imprez rocznicowych, uroczystości państwowych oraz uroczystości związanych z historią regionu. Do dziś nie znamy racjonalnego i rzeczowego wyjaśnienia tej decyzji. A szkoda, bo dochodzi do patologicznych sytuacji, w których stowarzyszenia muszą wybierać, do kogo zgłaszają się o wsparcie, bo mają nieformalny zakaz korzystania z dwóch źródeł: z budżetu gminy i powiatu jednocześnie. Zaznaczam, że nie my to narzuciliśmy, ale skutek jest taki, że środki np. na rozwój sportu młodzieżowego przez tę decyzje trafiają w mniejszym wymiarze. Jednak nie załamujemy rąk i pracujemy tak aby, stowarzyszenia miały jak najlepsze warunki do rozwoju. Inwestujemy w ludzi, a konkretnie w stowarzyszenia, bo to one realnie zagospodarowują mieszkańców na różnych polach działania. Zaktywizowali się seniorzy, działkowcy, sportowcy, społecznicy. Nic dziwnego zatem, że ich liczba wzrosła w powiecie prawie dwukrotnie - do ponad 500. I to jest moim zdaniem godne podziwu, bo na tym właśnie polega prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Nie zapominajmy, że największą wartością naszego powiatu są jego mieszkańcy.
Dziękuję za rozmowę. 
Zapisz się na newsletter